|
str. 3/3
Dzień trzeci - 20 sierpnia 2004
Łaciński dzień ...
Dziś
dzień łaciński juniorów I. Z dnia na dzień jesteśmy coraz bardziej zmęczeni - my rodzice.
Mamy problemy ze wstaniem z łóżek rano i nie jest to o świcie. Nie wiem jak nasze dzieci to wytrzymują.
Starują 83 - w większości bardzo dobre - pary. Polacy kończą turniej na:
Jacek Jeschke i Wiktoria Wior - 62 miejsce (dosyć silna grupa eliminacyjna, no i ich łacina nie jest taka dobra jak standard),
Wojtek Jeschke i Ania Khrycheva - 52 miejsce,
Paweł Milcarz i Ania Piaseczna - 27 miejsce (silna grupa w 1/16 i 1/8 i zabrakło 2 skreśleń do ćwierćfinału).
Pomimo
słabszego niż wczoraj rezultatu jesteśmy zadowoleni z postawy naszej pary. Pokonali przecież 56 par
w dużej części z Rosji - dużo więcej niż wczoraj - i zabrakło tak niewiele. No i taniec był bardzo dobry
i dużo pewniejszy niż wczoraj.
Dzień czwarty - 21 sierpnia 2004
Standard ...
Ponownie
bardzo dobry rezultat Jacka i Wiktorii - 5 miejsce.
Wojtek i Ania 25 - drugie poza 1/4.
Paweł i Ania 48-49 (zabrakło 1 skreślenia by przejść do drugiej rundy).
Zabrakło
dziś trochę szczęścia (silna i wyrównana grupa) no i standard na razie jest nieco słabszy
niż łacina.
Nasza znajoma para z Kaliningradu nie wystartowała w standardzie załamana wynikami
z poprzednich dni. Czyżby brak pana Martynienko w składzie sędziowskim?
Podsumowanie ...
Jesteśmy
bardzo zadowoleni ze startu na GOC. Jechaliśmy bez założeń co do rezultatów, a tylko z myślą
o jak najlepszym tańcu naszej pary. Ania i Paweł są bogatsi o doświadczenia tegorocznego startu
i wpisujemy GOC 2005 do naszego kalendarza - pomimo, ze to już będzie kategoria Junior II.
Niecierpliwie czekamy też startów w Polsce po wakacjach - pierwszy na Polish Cup we wrześniu
w Warszawie.
Cieszymy
się też ze wspaniałej przyjacielskiej atmosfery w polskim obozie juniorów I na GOC.
Zarówno tancerze jak i rodzice oraz trenerzy i polscy sędziowie: Andrzej Mierzwa i Marek Chojnacki,
stanowiliśmy zwartą grupę i staraliśmy się godnie reprezentować nie tylko siebie, ale też nasze kluby i polski taniec.
Pozostaje żal, że tak mało polskich par zdecydowało się na przyjazd do Stuttgartu. Naprawdę warto zrezygnować
z kilku turniejów punktowych w roku i przyjechać na tak dobrze zorganizowany i tak mocno obsadzony turniej.
Do
zobaczenia za rok.
Krzysztof Piaseczny
26 sierpnia 2004
|
|
|
|