|
str. 2/3
Dzień drugi - 19 sierpnia 2004
Liederhalle i konkurencja 10 tańców . . .
Dziś
czeka nasze pary z kategorii junior I najtrudniejsze zadanie. Rywalizacja w 10 tańcach. Program
turnieju jest tak ułożony, że kolejne rundy następują w odstępach 20-30 minutowych. Rejestracja
par rozpoczyna się o 12:45. Traf chciał, że przyjechaliśmy do kompleksu "Kultur & Kongresszentrum Liederhalle"
około 12:40 i oczywiście przywitał nas niemiecki "ordnung". Pomimo, że pani siedzi przy stoliku gotowa do pracy,
musimy poczekać jeszcze 5 minut do rozpoczęcia rejestracji.
W tym czasie Ania i Paweł są już w szatni. Szatnia to duża sala, z dużą ilością wieszaków, ze stolikami, lustrami, krzesłami.
Każdy znajduje dla siebie miejsce. Nie ma tłoku.
Tancerze przygotowują się do startu, a ja zwiedzam Liederhalle. GOC odbywał się w poprzednich
latach w Mannheim, ale po pewnych perturbacjach został od tego roku przeniesiony do Stuttgartu.
Moim zdaniem z korzyścią dla tancerzy, zwłaszcza młodszych - większa sala, więcej przestrzeni.
Liederhalle znajduje się w centrum Stuttgartu. Z zewnątrz są to dwa wolnostojące budynki o kształtach typowych
dla sal widowiskowych. Jednak to tylko czubek góry lodowej. Dwie sale widowiskowe połączone są pod ziemią ogromnym,
bardzo przestrzennym holem. W czasie turnieju rozstawiono tu stoiska (stroje, akcesoria, płyty, itp.)
oraz punkty gastronomiczne, z nieśmiertelnymi niemieckimi "wurstami", ale nie tylko. Można zjeść makaron
w sosie czy ryż z warzywami i z mięsem w sosie. Można napić się herbaty, kawy (bardzo dobra), wypić lampkę wina, itp.
Wszędzie pełno ludzi. Część właśnie odpoczywa po tańcu, inni przechodzą z jednej sali do drugiej. Spory tłumek
czeka w holu tuż obok głównego wejścia, gdzie wywieszane są listy par, które przeszły do kolejnej rundy.
W ciągu najbliższych dni sam spędzę tu sporo czasu.
W kategorii junior I listy są wywieszane na około 5 minut przed rozpoczęciem kolejnej rundy.
Podczas
rozgrzewki, gdzieś w zakamarkach Liederhalle Ania i Paweł mają zabawną przygodę. Gdy stoją i zakładają
ramę podchodzi do nich jakiś trener (myślę, że trener - bo wiedział o co chodzi) i poprawia ich
sylwetki i daje kilka uwag po angielsku. Relacjonując to Ania mówi, że ten pan poprawiał ich tak
jakby był ich trenerem, dokładnie tak jak by to zrobił pan Mariusz (trenerami Ani i Pawła są Mariusz i Beata Grzejszczak,
których niestety nie było w Stuttgarcie).
Około 14:30 rozpoczął się turniej. Pary tańczą w STAŁYCH grupach. I tak jest we wszystkich kategoriach
na GOC. Z tego co słyszałem, to tak samo jest w Blackpool.
Stałe grupy są tworzone według numerów startowych,
czyli przykładowo grupa 1 - numery od 1 do 12, grupa 2 - numery od 13 do 24, itd.
W kolejnej rundzie grupa 1 - numery od 1 do np. 27, grupa 2 - numery od 28 do 52, itd. Pary z początku listy
mogą się spotkać z parami z końca listy najwcześniej w 1/2 finału, gdy wszyscy tańczą w jednej grupie.
Bardzo dużo zależy od szczęścia (zwłaszcza w pierwszej rundzie).
Wystartowało 58 par w 5 grupach. Już w pierwszej rundzie daje się wyłowić kilka bardzo dobrych par. W każdym razie wyglądają i zachowują się na parkiecie jak "zawodowcy",
ale to chyba kwestia dziesiątków dużych turniejów przetańczonych do tej pory. Reszta dosyć wyrównana.
Zaledwie kilka słabszych par.
Polskie
pary przechodzą do 37, a następnie do 24 par (cały czas stałe grupy, polskie pary - każda w innej grupie).
Paweł z Anią po bardzo nerwowej pierwszej rundzie tańczą coraz pewniej i coraz lepiej. To ich pierwszy wspólny
taki duży turniej. Pawła - pierwszy w życiu. Ania już była na GOC dwa lata temu w parze Jaśkiem Boreckim.
Jacek i Wiktoria tańczą spokojnie. Zaliczani są do faworytów w tej kategorii zwłaszcza w stylu ST. To ich trzecie GOC. Dwa lata temu zajęli 1, 2 i 3 miejsce
w kategorii dzieci starszych. W ubiegłym roku też zatańczyli nieźle w juniorach I, dwukrotnie "zaliczając" półfinał.
Wojtek z Anią dopiero zaczynają jako para. Wojtek z Anią kończą na 20 miejscu, Paweł z Anią na 14 (tak blisko półfinału), a Jacek z Wiktorią tańczą dalej
zajmując ostatecznie bardzo wysokie 5 miejsce.
To
był bardzo dobry start polskich par. Wszyscy są zadowoleni. 14 miejsce Pawła i Ani przerosło nasze
marzenia i postawiło bardzo wysoko poprzeczkę na dwa kolejne dni.
Na
GOC pośród wielu par w kategorii junior I startowało kilka znanych nam z turniejów w Polsce par
z Kaliningradu. Jeszcze w czerwcu na Polish Open w Olsztynie pary te zajmowały finałowe miejsca
(Ania i Paweł 7 w La i ćwierćfinał w ST, bracia Jeschke z partnerkami nie startowali).
A dzisiaj zdecydowanie przegrały z naszą parą. Może to nasi tak się podciągnęli przez wakacje,
a może po prostu polscy sędziowie jeszcze nie dojrzeli do tego, że polskie pary mogą wygrywać
z faworyzowanymi parami rosyjskimi na turniejach w Polsce. A może jedno i drugie?
|
|
|
|